2012-09-07, 19:14
Czy ktoś orientował się może jak wygląda sprawa naprawy usterek w garażu, czyli:
- cieknących stropów,
- odpadających podmokłych tynków,
- ogólnych problemów z wodą przedostającą się do wewnątrz garażu??
Wszystkie działania są działaniami, które maskują tylko problem.
Nawiercenie stropu kanałowego, żeby dać ujście wody, która w nim przepływa lub wstrzykiwanie żywic w szczeliny, którymi akurat ona wypływa nie likwidują przyczyny lecz tylko maskują skutek. W tym momencie woda znajdzie ujście w innym miejscu prędzej czy później. Moim zdaniem trzeba uszczelnić izolację na zewnątrz budynku, żeby ta woda w ogóle nie napływała i nie niszczyła nam jego struktury.
Gwarancja budynku niedługo się skończy i w tym momencie zostaniemy sami z tym problemem! Podejrzewam, że naprawa tak spapranego budynku wymaga wielkich nakładów finansowych i dlatego wszystko jest tylko tuszowane...tak, żeby przetrwać do końca tego czasu.
Moim zdaniem zarządca albo nie ma pojęcia jak się z tym uporać i liczy na pomoc podwykonawców, którzy to robili (oni do błędu w sztuce przecież się nie przyznają) albo dogadał się z deweloperem, bo jak długo można przeprowadzać ekspertyzy (btw. mamy do nich wgląd??).
- cieknących stropów,
- odpadających podmokłych tynków,
- ogólnych problemów z wodą przedostającą się do wewnątrz garażu??
Wszystkie działania są działaniami, które maskują tylko problem.
Nawiercenie stropu kanałowego, żeby dać ujście wody, która w nim przepływa lub wstrzykiwanie żywic w szczeliny, którymi akurat ona wypływa nie likwidują przyczyny lecz tylko maskują skutek. W tym momencie woda znajdzie ujście w innym miejscu prędzej czy później. Moim zdaniem trzeba uszczelnić izolację na zewnątrz budynku, żeby ta woda w ogóle nie napływała i nie niszczyła nam jego struktury.
Gwarancja budynku niedługo się skończy i w tym momencie zostaniemy sami z tym problemem! Podejrzewam, że naprawa tak spapranego budynku wymaga wielkich nakładów finansowych i dlatego wszystko jest tylko tuszowane...tak, żeby przetrwać do końca tego czasu.
Moim zdaniem zarządca albo nie ma pojęcia jak się z tym uporać i liczy na pomoc podwykonawców, którzy to robili (oni do błędu w sztuce przecież się nie przyznają) albo dogadał się z deweloperem, bo jak długo można przeprowadzać ekspertyzy (btw. mamy do nich wgląd??).