2013-01-14, 18:04
No tak sprawa nie jest niestety łatwa. Maile i rozmowy z Panią Orawczak nie pomagają, mimo że po każdym takim mailu dzwoni do właściciela. Kiedyś poprosiłem ją także o kontakt do właściciela. Z drugiego telefonu zadzwoniła i spytała się czy może przekazać mi numer. Niestety właściciel od razu wyraził sprzeciw i nie chciał, żadnego kontaktu ze mną.
Co do dzielnicowego, to już także próbowałem. Byłem na komisaracie osobiście u Pani Pauliny (nasza dzielnicowa), która obiecała się tym zająć. Jednak jak widać - bez oczekiwanych efektów. Będę chyba zmuszony dalej ją ponękać.
A jezeli chodzi o policję. Dzwonię, kiedy hałasy przekroczą pewien poziom. Nie jest to zbyt przyjemne rozwiązanie, policja nie zawsze przyjedzie za 15 minut, czasami trwa to do dwóch godzin. Studenci i tak już drzwi nie otworzą, policja mnie spisze, zrobi notatkę i kieruje wniosek do sądu grodzkiego. Ostatni wniosek, jak się okazuje, idzie bardzo wolno.
Dzisiaj poprosiłem Panią Orawczak o zorganizowanie specjalnego zebrania osób poszkodowanych, właściciela (nie studentów), reprezentanta Rady Mieszkańców oraz jej samej. Jeżeli właściciel wyrazi zgodę to dojdzie przynajmniej do realnych rozmów i możliwości przedstawienia w jakiej sytuacji się znajdujemy.
Jeżeli to nie pomoże, to będzie trzeba, tak jak radzicie, uderzyć do prawnika, który to wskaże najlepsze środki prawne, aby zarówno ukarać jak i pozbyć się problemu.
Co do dzielnicowego, to już także próbowałem. Byłem na komisaracie osobiście u Pani Pauliny (nasza dzielnicowa), która obiecała się tym zająć. Jednak jak widać - bez oczekiwanych efektów. Będę chyba zmuszony dalej ją ponękać.
A jezeli chodzi o policję. Dzwonię, kiedy hałasy przekroczą pewien poziom. Nie jest to zbyt przyjemne rozwiązanie, policja nie zawsze przyjedzie za 15 minut, czasami trwa to do dwóch godzin. Studenci i tak już drzwi nie otworzą, policja mnie spisze, zrobi notatkę i kieruje wniosek do sądu grodzkiego. Ostatni wniosek, jak się okazuje, idzie bardzo wolno.
Dzisiaj poprosiłem Panią Orawczak o zorganizowanie specjalnego zebrania osób poszkodowanych, właściciela (nie studentów), reprezentanta Rady Mieszkańców oraz jej samej. Jeżeli właściciel wyrazi zgodę to dojdzie przynajmniej do realnych rozmów i możliwości przedstawienia w jakiej sytuacji się znajdujemy.
Jeżeli to nie pomoże, to będzie trzeba, tak jak radzicie, uderzyć do prawnika, który to wskaże najlepsze środki prawne, aby zarówno ukarać jak i pozbyć się problemu.