2011-05-26, 12:51
w pełni popieram, ale jak się dowiedziałem to na zebraniach wspólnot jest tak zawsze...
Najwięcej osiągają ci co głośno krzyczą (dlaczego dzwon jest głośny....?)
W całym tym zamieszaniu największy mój szacunek zyskały osoby, które do rady trafiły za sprawą polecenia przez kogoś (nie rodziny). Jeśli ktoś zyskał szacunek sąsiedzki przez tak krótki okres, prawdopodobnie jest niezłym społecznikiem, a takich w Radzie potrzebujemy
Tym tropem idąc dobrym rozwiązaniem jest zabranie ze sobą głośnej, awanturniczo nastawionej koleżanki/żony/"teściowej", która w takich sytuacjach wzbudzi stosowny posłuch
Najwięcej osiągają ci co głośno krzyczą (dlaczego dzwon jest głośny....?)
W całym tym zamieszaniu największy mój szacunek zyskały osoby, które do rady trafiły za sprawą polecenia przez kogoś (nie rodziny). Jeśli ktoś zyskał szacunek sąsiedzki przez tak krótki okres, prawdopodobnie jest niezłym społecznikiem, a takich w Radzie potrzebujemy
Tym tropem idąc dobrym rozwiązaniem jest zabranie ze sobą głośnej, awanturniczo nastawionej koleżanki/żony/"teściowej", która w takich sytuacjach wzbudzi stosowny posłuch
Quis leget haec?
Tu autem?
Tu autem?