2013-02-03, 16:04
Wima
Owszem, dostalismy... ale co dziwne- tylko od jednego, raz na dodatek w trakcie ogladania filmu (co nas bardzo zdziwilo).
Większość tutaj wypowiadających się ma zerową wiedzę w tym temacie, ale jak to ludzie, lubicie uogólniać i powielać stereotypy. Nie jesteśmy typem wiecznie-imprezujących lokatorów, ba, cechujemy się wysoką kulturą imprez i osobistą. Pierwszy nasz post został napisany w humorystycznym tonie- zgodnie z prawdą właściciel, który jest naszą rodziną, zadzwonił do nas pierwszy raz. Reasumując- problem sąsiadów z dzieckiem nas nie dotyczy, a gdyby taki nastąpił to wiedzcie, że zareagowalibyśmy inaczej ;-)
Wracając do tematu- jak najbardziej zgadzamy się z chęcią mieszkania w stosunkowej ciszy i spokoju, zwłaszcza że wielu tutejszych mieszkańców to ludzie, którzy ciężko pracowali na swoje wymarzone "4 ściany". Ale nie popadajmy z tego powodu ze skrajności w skrajność, bo tolerancja działa w obie strony. Od początku semestu zdażyło nam się urządzić trzykrotnie "imprezę" na mieszkaniu- co chyba nie jest wynikiem godnym pozazdroszczenia wśród "studenckiej braci". Nasza rodzina nabyła to lokum nie po to, byśmy czuli się w nim jak więźniowie mieszkający na czyjejś łasce. Sami jesteśmy przeciwni wielodniowym melanżom- ale dzwonienie do właściciela mieszkania przy okazji oglądania filmu przez lokatorów w czwartek o godzinie 23 chyba jest lekką przesadą? Rozumiem że klatkę obok macie problemy z o wiele gorszym przypadkiem, ale to nie powód by poczuwać się niczym strażnik teksasu, który może ustawiać każdego jak tylko chce. Bo jeśli chcemy być tak podporządkowani prawu, to równie dobrze w zgodzie z obowiązującymi przepisami możemy przystawić głośnik do jednej ze ścian w mieszkaniu, emitując przez całą noc dźwięki w dopuszczalnym zakresie "decybeli", podkręcając bardziej regulator w ciągu dnia- ale chyba nie tędy droga, by wzajemnie uprzykrzać sobie życie?
Dlatego następnym razem prosze się nieco zastanowić, bo wyrozumiałością powinny kierować się zarówno osoby imprezujące, jak i pragnące ciszy.
Owszem, dostalismy... ale co dziwne- tylko od jednego, raz na dodatek w trakcie ogladania filmu (co nas bardzo zdziwilo).
Większość tutaj wypowiadających się ma zerową wiedzę w tym temacie, ale jak to ludzie, lubicie uogólniać i powielać stereotypy. Nie jesteśmy typem wiecznie-imprezujących lokatorów, ba, cechujemy się wysoką kulturą imprez i osobistą. Pierwszy nasz post został napisany w humorystycznym tonie- zgodnie z prawdą właściciel, który jest naszą rodziną, zadzwonił do nas pierwszy raz. Reasumując- problem sąsiadów z dzieckiem nas nie dotyczy, a gdyby taki nastąpił to wiedzcie, że zareagowalibyśmy inaczej ;-)
Wracając do tematu- jak najbardziej zgadzamy się z chęcią mieszkania w stosunkowej ciszy i spokoju, zwłaszcza że wielu tutejszych mieszkańców to ludzie, którzy ciężko pracowali na swoje wymarzone "4 ściany". Ale nie popadajmy z tego powodu ze skrajności w skrajność, bo tolerancja działa w obie strony. Od początku semestu zdażyło nam się urządzić trzykrotnie "imprezę" na mieszkaniu- co chyba nie jest wynikiem godnym pozazdroszczenia wśród "studenckiej braci". Nasza rodzina nabyła to lokum nie po to, byśmy czuli się w nim jak więźniowie mieszkający na czyjejś łasce. Sami jesteśmy przeciwni wielodniowym melanżom- ale dzwonienie do właściciela mieszkania przy okazji oglądania filmu przez lokatorów w czwartek o godzinie 23 chyba jest lekką przesadą? Rozumiem że klatkę obok macie problemy z o wiele gorszym przypadkiem, ale to nie powód by poczuwać się niczym strażnik teksasu, który może ustawiać każdego jak tylko chce. Bo jeśli chcemy być tak podporządkowani prawu, to równie dobrze w zgodzie z obowiązującymi przepisami możemy przystawić głośnik do jednej ze ścian w mieszkaniu, emitując przez całą noc dźwięki w dopuszczalnym zakresie "decybeli", podkręcając bardziej regulator w ciągu dnia- ale chyba nie tędy droga, by wzajemnie uprzykrzać sobie życie?
Dlatego następnym razem prosze się nieco zastanowić, bo wyrozumiałością powinny kierować się zarówno osoby imprezujące, jak i pragnące ciszy.