2013-06-03, 00:31
Jeśli o Prudnicką 6/2 chodzi, to szkoda słów, nieszczęśliwie mieszkamy nieopodal. Spraszanie lekko mówiąc, ludzi z ulicy, ciągle pijackie krzyki i przyśpiewki, agresja i wykłócanie się to nie nowość. Nie chcę nikomu ubliżać, ale ochrona z tym nic nie zrobi, co też nie jest nowością, osobiście musiałam nie tak dawno wyganiać dwóch zalanych szanownych panów, którzy na zmianę a to na klatce, a to przed budynkiem, za przeproszeniem darli mordy, byli naprawdę agresywni i bez przyczyny wezwali do budynku straż pożarną. Nie raczono mi pomóc, twierdząc, że to już nie jest w ich kompetencjach, niestety rozbawiona straż miejska, która jak się okazało dobrze zna nasze "sekuriti", stwierdziła, że to obowiązek ochrony. Parę dobrych godzin, mimo moich próśb, nie zrobiono z pijanymi nic, więcej, nawet nie ruszono szanownych czterech liter z krzeseł i stwierdzono bym sama sobie z tym radziła, bo jak wiadomo dwudziestolatka wątłej budowy, w porównaniu do ochrony ma kompetencje do walki z, przepraszam no ale, idiotami. Więc chyba zostaje nam niewiele, prócz gołych tyłków za oknem i pijackich karaoke.