2011-09-22, 13:04
Witam wszystkich Chciałam się dowiedzieć jakie są wasze odczucia odnośnie nowego pracownika ochrony na naszym osiedlu? Może nie jest już on aż taki nowy, ale chodzi mi o Pana w okularkach i z kolczykiem.
Ostatnimi czasy jak chce wjechać lub wyjechać z osiedla zawsze są jakieś problemy jeśli jest akurat on. Po pierwsze nigdy nie widzi i podejrzewam, że też nie słyszy jak podjeżdżam do bramy- zawsze trzeba wyjść i zapukać w okienko by zareagował.... z innymi pracownikami nie miałam tego problemu. Jeszcze nie byłby dla mnie to kłopot, ale ostatnio przeszedł samego siebie...
Przyjechałam w niedziele z rodziną, przywiozłam pare cięższych rzeczy i chciałam je wyładować. Pan po krótkim namyśle mnie wpuścił zastrzegając sobie, że mam być nie dłużej niż pół godziny. Po 40 min chce wyjechać- Pan oczywiście mnie nie widzi, więc podchodzę do okienka- a on do mnie z wielkim fochem, że byłam dłużej niż pół godziny i on teraz mnie nie wypuści, po czym sobie gdzieś poszedł !!! No nie będe mówić co sobie w tym momencie pomyślałam ale ciśnienie mi podskoczyło... co dalej. Tak więc zadzwoniłam do administratorki, że ochrona mi jakieś akcje robi, ta próbowała się do niego dodzwonić, ale gość nie wziął telefonu ze stróżówki i pozostało nam czekać... pojawił się łaskawie po 15 min, odebrał tel i bez słowa wpuścił kolejny samochód i nas wypuścił. Ale po co mi były te nerwy! Czy może komuś z was się coś takiego przydarzyło? Ja nie wiem jak mam rozmawiać z tym człowiekiem...
Ostatnimi czasy jak chce wjechać lub wyjechać z osiedla zawsze są jakieś problemy jeśli jest akurat on. Po pierwsze nigdy nie widzi i podejrzewam, że też nie słyszy jak podjeżdżam do bramy- zawsze trzeba wyjść i zapukać w okienko by zareagował.... z innymi pracownikami nie miałam tego problemu. Jeszcze nie byłby dla mnie to kłopot, ale ostatnio przeszedł samego siebie...
Przyjechałam w niedziele z rodziną, przywiozłam pare cięższych rzeczy i chciałam je wyładować. Pan po krótkim namyśle mnie wpuścił zastrzegając sobie, że mam być nie dłużej niż pół godziny. Po 40 min chce wyjechać- Pan oczywiście mnie nie widzi, więc podchodzę do okienka- a on do mnie z wielkim fochem, że byłam dłużej niż pół godziny i on teraz mnie nie wypuści, po czym sobie gdzieś poszedł !!! No nie będe mówić co sobie w tym momencie pomyślałam ale ciśnienie mi podskoczyło... co dalej. Tak więc zadzwoniłam do administratorki, że ochrona mi jakieś akcje robi, ta próbowała się do niego dodzwonić, ale gość nie wziął telefonu ze stróżówki i pozostało nam czekać... pojawił się łaskawie po 15 min, odebrał tel i bez słowa wpuścił kolejny samochód i nas wypuścił. Ale po co mi były te nerwy! Czy może komuś z was się coś takiego przydarzyło? Ja nie wiem jak mam rozmawiać z tym człowiekiem...